<style>.lazy{display:none}</style>Historia i tradycje Łemków – OEE w Ożennej

Historia i tradycje Łemków

Spis treści

I. Krzyże i kapliczki

Krzyże i kapliczki są nieodzownymi elementami krajobrazu Beskidu Niskiego, stanowią one świadectwo przeszłości tego terenu, który był zamieszkany głównie przez bardzo religijną ludność łemkowską. Wznoszone były głównie przy drogach lub rozdrożach, na końcu i początku wsi, jako dziękczynienie za otrzymane łaski, w celach obrzędowych, dla upamiętnienia ważnych wydarzeń, a także w miejscach, gdzie oddziaływały złe moce. Kapliczki i krzyże stanowiły również miejsce modlitwy. Obiekty te były zawsze zadbane, ozdobione kwiatami, często w ich pobliżu sadzono drzewa. Wykonywano je w lokalnych warsztatach kamieniarskich na Łemkowszczyźnie z piaskowca magurskiego.

1.

Życie religijne ludności łemkowskiej było bardzo bogate. Praca, odpoczynek, zwyczaje tradycyjne i wiara mieszały się ze sobą. Pierwsze obchody w roku miały miejsce w tzw. zapusty (miasnyci) – zaczynały się od Nowego Roku, a kończyły w niedzielę przed Wielkim Postem (oczywiście mówimy tu o kalendarzu juliańskim). Zapusty były czasem zimowego odpoczynku od ciężkiej pracy w polu, czasem wesołych zabaw, spotkań i nawiązywania nowych znajomości. Jedną z najpopularniejszych atrakcji były organizowane, najczęściej przez kobiety, tzw. wyczyrky. Kilka lub kilkanaście kobiet spotykało się w jednej izbie, gdzie wspólnie pracowały, śpiewały i opowiadały sobie nawzajem historie. Młodzi mężczyźni, jeśli uczestniczki się zgadzały, mogli brać udział w tych spotkaniach. Dawały one okazję do skojarzenia przyszłych małżeństw. Inną atrakcją okresu zapustów były przebieranki. Panny na wydaniu i młodzi kawalerowie przebierali się najczęściej za Żyda z brodą, Cygana lub Cygankę albo rogatego diabła czy śmierć. Taki kolorowy i wesoły korowód był prowadzony przez dziada i babę i chodził od chałupy do chałupy przyłączając się do wyczyrków.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

2.

Ludność łemkowska zamieszkiwała domy zwane chyżami. Były one kryte słomą i budowane z bali drewnianych ciętych wzdłuż. Mogły być bardzo ubogie, proste i zrobione z tanich materiałów, a mogły być obszerne i bogate. Do budowy chyży tradycyjnie nie używano gwoździ a puste przestrzenie między belkami wypełniano błotem i mchem. Dach był zrobiony ze słomy. Najlepiej do tego celu nadawała się słoma z żyta. Jeśli była odpowiednio ścięta i przygotowana to taki dach mógł wytrzymać nawet trzydzieści lat. Gorsza, ale też używana, była słoma z pszenicy. Jednak dach ten był dużo mniej trwały. W środku chałupy ściany bieliło się wapnem a potem malowało niebieską farbą. Podłoga zaś była zrobiona z ubitej gliny. Najczęściej chyża składała się z dwóch izb: kuchni i sypialni. Wchodziło się do nich z sieni. Sień także łączyła część mieszkalną chyży z częścią przeznaczoną dla zwierząt czyli stajnią. W sieni stała także drabina, dzięki której można było dostać się na strych oraz nieodzowne żarna do mielenia mąki. Każdy kto wchodził do sieni mógł chwilę popracować żarnami.

Życie Łemków wypełniała ciężka praca, ale każdy musi kiedyś odpocząć i trochę się zabawić. Mieszkańcy łemkowszczyzny najbardziej lubili spotykać się z sąsiadami, śpiewać razem piosenki i opowiadać sobie różne, czasem straszne historie. Radio i telewizja zawitały w te strony stosunkowo późno, więc spotkania sąsiadów, przyjaciół czy krewnych z bliższych i dalekich stron były dla wszystkich wystarczającą rozrywką. Dzięki nim więzi międzyludzkie w społeczności były silne.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

3.

Ludność łemkowska tradycyjnie była samowystarczalna. Oczywiście były produkty spożywcze, narzędzia czy inne potrzebne rzeczy których nie dało się samemu wytworzyć i które trzeba było kupić w Dukli czy w innych pobliskich miejscowościach. Kupowanie jednak należało do rzadkości. Starano się żyć z tego co przynosiła praca własnych rąk. Hodowano zwierzęta, takie jak krowy, konie, owce, gęsi rzadziej kozy i kury. Uprawiano okoliczne, ubogie w dobrą glebę, pola i obsiewano je żytem, orkiszem, owsem, czarną gryką i rzadziej pszenicą. Trzeba sobie zdać sprawę, że ziemia na której osiedlili się Łemkowie nigdy nie była urodzajna. Jest takie często powtarzane zdanie, że w tych okolicach ziemia najchętniej rodzi kamienie. Cała rodzina musiała pracować czasami od przedświtu do późna w nocy żeby podołać obowiązkom, które przed nimi stawiało życie. Już dziewięcioletnie dzieci wstawały o trzeciej czy czwartej nad ranem by opiekować się i pasać krowy, konie, owce a czasami i gęsi. Zdarzały się sytuacje, kiedy taki młody pastuch próbował odstraszyć czychającego na łatwą zdobycz wilka. Biegł on wtedy w stronę drapieżnika uzbrojony tylko w kij i krzyczał ile sił w płucach licząc, że wilk bardziej przestraszy się jego niż on już się boi drapieżnika. Kobiety zajmowały się opieką nad małymi dziećmi, przygotowywaniem posiłków, praniem, sprzątaniem, pomocą przy przewracaniu siana i dojeniem krów. Mężczyźni zaś brali na siebie m.in.: orkę, sianokosy, żniwa, młóckę i bieżącą reperację narzędzi, które się psuły i zużywały.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

4.

Łemkowie jedli potrawy składające się z produktów, które mogli sami wytworzyć. Dużo dań składało się z mleka lub jego pochodnych. Zarówno krowa jak i owca była niezbędnym zwierzęciem hodowanym na tych terenach. Rzadziej można było spotkać świnię i kury. Dlaczego? Świnia potrzebuje w swojej diecie dużo ziemniaków a kura ziaren. Zarówno jedno jak i drugie było trudne do wyhodowania w dużej ilości na okolicznych nieurodzajnych polach. Zajadano się tutaj za to żytnim chlebem własnej roboty wypiekanym na liściu kapusty czy jawora, daniami z mąki i ziemniaków, kapustą, masłem i serami własnej roboty czy rybami i rakami złowionymi w pobliskich  rzekach i strumieniach. Mięso gościło na stole raz w tygodniu albo rzadziej. Blisko domu rosły też drzewa owocowe takie jak śliwy, jabłonie czy grusze. Część owoców zjadało się na bieżąco a część suszyło i odkładało na zimę, kiedy to robiono z nich kompoty. Chodzono też chętnie na grzyby. Zbierano najczęściej tylko prawdziwki i kurki a późną jesienią rydze. Część zebranych grzybów sprzedawano na targu, a reszta zasilała domową spiżarnię. Przednówek czyli najtrudniejszy okres w roku nadchodził w maju i trwał aż do sierpnia. Był to czas, kiedy zapasy skrzętnie przygotowywane późnym latem i jesienią powoli się kończyły i głód zaglądał do chyż.

Przykładowe dania z kuchni łemkowskiej:

  • adzymky – podpłomyki pieczone na blasze jedzone z omastą lub masłem,
  • fuczky – placki ze startych ziemniaków pioeczone na liściach,
  • hałuszky – kluski z ziemniaków lub mąki podawane z masłem.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

II. Cerkwisko i cmentarz

W krajobrazie kulturowym Beskidu Niskiego zapisały się na stałe cmentarze łemkowskie, cerkwie i cerkwiska, które są świadectwem religijności mieszkańców i przeszłości tej ziemi. Na cerkwisku w Ożennej stała drewniana cerkiew greckokatolicka pw. św. Bazylego Wielkiego, która została wybudowana w roku 1867, a rozebrana w 1953 roku. Była to filia parafii w Grabiu. Za cerkwiskiem znajduje się natomiast ogrodzony cmentarz łemkowski z kilkoma odnowionymi kamiennymi nagrobkami, trzyramiennymi krzyżami, na których można odczytać napisy pisane cyrylicą. Są one świadectwem życia tutaj ludności obrządku wschodniego.

1.

Po II wojnie światowej przetrwało w okolicy dużo łemkowskich cerkwi. Były one zniszczone tylko w niewielkim stopniu. Niestety czasy wczesnego PRL-u nie były łaskawe dla tych pięknych budowli. Państwo nie przeznaczało pieniędzy na remonty i przyzwalało na niszczenie i użytkowanie cerkwi niezgodnie z ich przeznaczeniem. Dachy przeciekały, a ikony i ikonostasy zostały w większości zrabowane. Część cerkwi “przerobiono” na kościoły katolickie. Aktualnie można podziwiać cerkwie m. in. w Świątkowej Małej, Świątkowej Wielkiej, Kotani, Krempnej, Chyrowej, Wisłoku Wielkim czy Olchowcu.

Łemkowie, którzy tradycyjnie są wyznawcami kościoła grekokatolickiego, przeżyli w czasach PRL-u bardzo ciężkie chwile. Nie mogli swobodnie i otwarcie wyznawać swojej wiary. Dopiero lata 80 ubiegłego wieku i czas “Solidarności” przyniósł małą poprawę ich sytuacji. Za to prawdziwa swoboda wyznania nastąpiła po 1989 roku.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

Lista cerkwi pochodzi z: https://podkarpackie.eu/turystyka/beskid-niski-cerkwie/

2.

Tradycyjne łemkowskie zwyczaje pogrzebowe jeszcze bardziej scalały mieszkańców wsi. Od momentu śmierci aż do pogrzebu rodzina zmarłego zatrzymywała zegary i odwracała wszystkie lustra do ściany oraz zapraszała do domu wszystkich sąsiadów, przyjaciół i dalszą rodzinę zmarłego. Pierwsze dwa dni zaraz po śmierci danej osoby nazywane były świtynamy. Był to czas spotkań, podczas których wspominano zmarłego, przypominano jego dobre uczynki, czy to jak radził sobie z trudnościami życia. Zebrani ludzie grali chętnie w karty, młodzi bawili się w tzw. dupakiw czyli zabawę w zgadywanie kto klepnął w pośladki, a starsi ludzie lubili opowiadać niesamowite historie, które im się przydarzyły. Często w opowieściach tych główną rolę odgrywały siły nadprzyrodzone. Po powrocie do domu ze śwityn każdy powinien dotknąć w domu pieca, zanim poszedł spać.

Nieboszczyk aż do pogrzebu zostawał w domu. Ciało było myte i ubierane w nowy, specjalnie na tę okazję przygotowany strój. Wodę z mycia wylewano w niedostępne miejsce. Były też prawa, które obowiązywały wszystkich przebywających w domu nieboszczyka. Miały one chronić przed nieszczęściem. Nie można było wyglądać przez okno ani zamiatać izby.

Najczęściej trzeciego dnia po śmierci wkładano ciało do trumny razem z drobnymi rzeczami, które ten człowiek lubił za życia. Zaraz potem w domu odbywało się nabożeństwo żałobne zwane parastasem. Po wyniesieniu trumny na zewnątrz i stuknięciu nią trzy razy w próg, by zmarły spał snem wiecznym, ksiądz wygłaszał krótką przemowę, o tym, że zmarły żegna się ze swoją rodziną. Obrzędy żałobne kończono na cmentarzu, gdzie każdy mógł dotknąć trumny przed włożeniem jej do grobu.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

3.

Osoba pomagająca księdzu obrzędu grekokatolickiego nazywana jest cerkiewnym lub cerkiewnikiem. Do jego obowiązków należy wszelka pomoc księdzu przy odprawianiu nabożeństw. Cerkiewnik powinien zawsze przychodzić do cerkwi jako pierwszy i sprawdzić, bądź przygotować świece czy olej, który będzie zaraz potrzebny. W trakcie odprawianego nabożeństwa cerkiewny podaje księdzu kadzidło w odpowiednich momentach i dba o to by nie zgasło. Służy księdzu pomocą podając stojak pod Ewangelię, wodę święconą oraz wybiera spośród zgromadzonych dwie lub cztery osoby, które trzymając świece stoją po obu stronach księdza w trakcie czytania Ewangelii. Do obowiązków cerkiewnego należy też zbieranie datków od wiernych na tacę. Pomaga on także w tracie nabożeństw żałobnych na cmentarzu. Pełnienie funkcji cerkiewnika nie przynosi żadnych korzyści materialnych. 

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

4.

Cerkiew i cmentarz były nieodłączną częścią życia ludności łemkowskiej. Kraina Łemków czyli tzw. Łemkowszczyzna była zamieszkana od czasów średniowiecznych i leżała na terenach Rusi Kijowskiej, która w 988 roku przyjęła chrzest w obrządku wschodnim. Polska zaś w 966 roku przyjęła chrzest w obrządku łacińskim. Tereny zamieszkiwane przez Łemków przez wieki przechodziły z rąk do rąk. Łemkowie zawsze różnili się od swoich sąsiadów. Mówili innym językiem i modlili się w inny sposób. Hołdowali innym tradycjom. W 1691 roku rozpoczął się proces przechodzenia Łemków na wiarę grekokatolicką.

Kościół grekokatolicki pełnił w życiu ludności łemkowskiej trudną do przecenienia rolę. Był nie tylko ośrodkiem życia religijnego, ale także współtworzył szkolnictwo i podtrzymywał łemkowską tożsamość. Dzięki pracy duchownych młodzi ludzie mieli szansę nauczyć się czytać, pisać i liczyć.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

III. Stary sad

Tragiczne wydarzenia historyczne związane z terenem Beskidu Niskiego doprowadziły do tego, iż z krajobrazu zniknęło wiele miejscowości i zabudowań. W miejscach, w których się one znajdowały, do dzisiaj możemy jeszcze spotkać stare zdziczałe drzewa owocowe – jabłonie, grusze, rzadziej śliwy, czy czereśnie, które były sadzone w bezpośrednim sąsiedztwie domostw, w niewielkiej ilości, z powodu deficytu ziemi nadającej się pod uprawę. Owoce były urozmaiceniem skromnego pożywienia Łemków na co dzień, ale również gromadzone były na okres zimowy – przechowywane w piwnicach lub suszone. Dziś stare sady są miejscem żerowania wielu gatunków zwierząt – saren, jeleni, nawet niedźwiedzi, a przede wszystkim ptaków oraz stanowią cenną bazę genetyczną starych gatunków drzew.

1.

Ślub i wesele było wielkim wydarzeniem w życiu Łemków. Jednak małżeństwa z miłości zdarzały się niezmiernie rzadko. Zazwyczaj młodzi ludzie łączyli się ze sobą z przyczyn ekonomicznych. Istotną rolę w podjęciu decyzji o ożenku odgrywała możliwość powiększenia gospodarstwa, liczba zwierząt czy umiejętności, siła i zdrowie przyszłej małżonki. Młode kobiety podczas pracy w polu popisywały się swoimi umiejętnościami, jak na przykład prędkością i dokładnością przy odbieraniu żyta czy pszenicy podczas żniw. Każda młoda panna umiała wykonywać podstawowe prace gospodarskie. Niektóre wyróżniały się szczególnymi zdolnościami, takimi jak szycie czy haftowanie. Ogromne znaczenie w podjęciu decyzji o małżeństwie miało też wiano czyli pieniądze, które panna młoda wnosiła do swojego nowego domu. W latach międzywojennych najskromniejszy posag wynosił 200 dolarów a największy nawet 600. W tamtych czasach była to bardzo duża kwota.

Bardzo rzadko zdarzały się związki wyjątkowe. Takie, które były podyktowane nie względami ekonomicznymi, ale uczuciem. Wtedy wybranka podczas świąt wielkanocnych wręczała chłopakowi pisankę. Wierzono, że pisanka, która została poświęcona podczas Wielkanocy  chroni od gradu, pioruna i burzy oraz zawiera w sobie miłość, szczerość, dobro i jasność słońca.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

2.

Ciąża, poród i połóg były bardzo ważnymi okresami w życiu młodych kobiet i ich rodzin. Przyszła matka, żeby uniknąć komplikacji przy porodzie i aby zapewnić zdrowie noworodkowi musiała przestrzegać licznych praw i zwyczajów. Na przykład nie wolno jej było przechodzić po trzęsawiskach i kładkach nad strumykami czy rzeczkami. Powinna unikać lęków, wzruszeń i niebezpieczeństw. Podczas porodu, który odbywał się w domu, rodzącej towarzyszyła akuszerka. Gdy dziecko przyszło na świat, akuszerka kąpała noworodka po raz pierwszy i podczas tej czynności wróżyła mu przyszłość. Następnie zawijała go i oddawała matce. Niedługo po porodzie matkę i noworodka odwiedzała rodzina, sąsiedzi i przyjaciele przynosząc drobne prezenty dla obojga.

Chrzest następował w różnym terminie. Jeżeli zauważono, że dziecko jest słabe, przyspieszano rytuał. Zdarzało się, że trzeba było czekać na chrzest nawet parę miesięcy. W tym czasie matka musiała przestrzegać kolejnych zasad. Na przykład nie mogła przekraczać granic swojej ziemi. W praktyce oznaczało to, że nie mogła odwiedzać sąsiadów i rodziny.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

3.

Dzień Andrija czyli Andrzeja obchodzony był 13 grudnia, czyli 30 listopada kalendarza juliańskiego. Z tym dniem były związane liczne zwyczaje i wierzenia. Jeden z nich był związany z pierwszym gościem, który zawita w progi chałupy. Mężczyzna przynosił szczęście, dzięki któremu kury znosiły dużo jaj, a kobieta pecha i niepowodzenie w gospodarstwie. Zwyczaj ten bardzo długo utrzymywał się w tradycji łemkowskiej. Nawet jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku starano się nie wychodzić z domu, żeby przez przypadek nie sprowadzić nieszczęścia na sąsiadów. Pilnowano też dzieci, żeby nie biegały i nie bawiły się między chałupami. Jeżeli ktoś zapomniał o tym zwyczaju to przynajmniej starał się nic nie pożyczyć, gdyż w tym szczególnym dniu to też przynosiło pecha.

Podczas tego dnia panny wróżyły, pragnąc dowiedzieć się kiedy wyjdą za mąż. Próbowały dowiedzieć się tego, między innymi lejąc rozgrzany wosk do zimnej wody.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

4.

Boże Narodzenie było bardzo uroczyście obchodzone wśród Łemków. Okres poprzedzający święta był nazywany Pylypywkom i był postem trwającym od 28 listopada do 6 stycznia czyli dnia zwanego Światoh Wyczur – Wigilia. Od rana 6 stycznia obowiązywał post, nie wolno było nawet próbować przygotowywanych potraw. Tylko ludzie starzy, chorzy i dzieci do dziewiątego roku życia nie podlegali tej regule. Reszta społeczności mogła rano zjeść śniadanie, najczęściej pieczone ziemniaki popijane kwasem z kapusty, i czekać na  wieczerzę. Tradycyjnie gospodyni z córkami przygotowywała dwanaście potraw symbolizujących liczbę miesięcy w roku i liczbę apostołów. Na potrawy składały się pierogi z kapustą kwaśną i słodką, gołąbki, grzyby, groch, fasola, bób, kutia z pszenicy z miodem itp. Gospodarz z synami przed kolacją krzątał się, przygotowując paszę dla zwierząt i wykonując inne prace gospodarskie “na zapas”. Starano się wszystko tak zrobić, by podczas świąt wszyscy mogli odpocząć.

Domy ozdabiano pająkami ze słomy z podoczepianymi kolorowymi cukierkami i paskami z bibuły. Gdy na niebie pokazywała się pierwsza gwiazda ojciec wraz z dziećmi szedł do strumyka by obmyć się zimną wodą. Wracając do domu mówił do żony “Na szczestia, na zdrowla, na tot Nowyi Rik”. Te same słowa powtarzały za ojcem dzieci. Żona zaś odpowiadała “Daj, Pane Boże. Odkal prychodyte z takyma wistiamy?”. Odpowiedź na to była jedna: “Prychodyme z dalekoho, tepłoho zachidnioho kraju, prynosyme wam radisnu nowynu. Isus Chrystos sia nam narodył”. Ta sama scena odbywała się, gdy gospodyni szła sama obmyć się w strumyku. Po jej powrocie wszyscy mogli już usiąść do stołu i rozpocząć Światoh Wyczur.

Wszystkie informacje pochodzą z książki Mikołaja Gabło “Olchowiec Łemków utracony”; Siercza 2020.

Skip to contentOptimized with PageSpeed Ninja